Bardzo się cieszę, że coraz więcej osób zagląda tutaj do mnie :)
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, bardzo motywują do pracy :))
Pokazałam Wam ostatnio koszyczek z kaczeńcami i pytałam czy wiecie jak został zrobiony...
Otóż wykorzystałam do niego dzwonki, które robiłam na Boże Narodzenie.
Zostały mi takie nie pomalowane i postanowiłam je do czegoś wykorzystać. Pomalowałam zieloną farbą i skleiłam klejem na gorąco.
Powstał w ten sposób kosz-kielich na kwiaty
Oto i cały sekret tego koszyczka :)
Kilka osób pytało mnie w mailach jak się robi koszyk-łódkę. Postaram się w najbliższym czasie zrobić dla Was taki kursik.
Może komuś się przyda :)
A na koniec dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z papierową wikliną
i martwią się, że ich koszyczki nie wychodzą równe,
chciałam pokazać jak wyglądał chyba mój drugi koszyczek,
który zrobiłam gdy uczyłam się papierowej wikliny :)
który zrobiłam gdy uczyłam się papierowej wikliny :)
Potem już były bardziej równe :)))
Dobrej nocy :))
Ten pierwszy jest rewelacyjny, od razu czuć wiosnę, choć za oknem zawierucha :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńI o to w wyplataniu chodzi,że trening czyni mistrza,teraz już doszłaś bardzo daleko a pomysł z połączeniem dwóch elementów jest strzałem w 10.
OdpowiedzUsuńA te pierwsze wyplatanki są najbardziej bliskie sercu.
Dobrej nocki Aga:))
Dzięki Danusiu :) Faktycznie, dobrze, ze znalazł się ten mój koszyczek, bo schowam go na pamiątkę :))
UsuńProszę jak wszystko można pięknie wykorzystać;)Lubię jak przedmioty dostają drugie ,inne życie;)
OdpowiedzUsuńMój pierwszy koszyczek też ma swoje miejsce i na pewno nie wyląduje w koszu.
Dobrej nocki;)
Mój koszyczek też znajdzie godne miejsce jako ten jeden z pierwszych :)
UsuńMój pierwszy koszyczek wyglądał podobnie, druga miała być doniczka, a wyszedł dzbanek z uszami:) A pomysł na wykorzystanie dzwoneczków świetny. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSuper wykorzystałaś dzwoneczki,a moje pierwsze koszyczki nie przypominały koszyczków,to buły nierówne dziwolągi.Więc pleść i pleść i będzie równiej i ładniej(moja metoda)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMasz rację Bożenko :) Już te rurki gazetowe to nie wiem czy w tysiącach wystarczy liczyć :)))))
Usuńpomysłowa jestes,dokladnie trening i jeszcze raz trening wazne by sie nie zniechecac ,chyba wszystkie widzimy roznice tym co kiedys a teraz ,moj pierwszy koszyczek ,tez zostawilam ,sluzy mi jako oslonka na doniczke,a twoj kosz kielich piekny
OdpowiedzUsuńKiedyś musimy jakiś zbiorczy post zrobić i powrzucać nasze pierwsze koszyki-krzywulce, żeby Ci, co dopiero zaczynają się nie zniechęcali i nie rezygnowali:)
OdpowiedzUsuńWeronika myślę intensywnie o tym poście z pierwszymi koszyczkami i być może już niedługo napiszę o tym :)
Usuńpiękne prace! pozdrawiam z kuźni upominków:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam na moim blogu :)
UsuńOj Agus,jak bys zobaczyla moj pierwszy koszyk to bys padla z wrazenia..ale co tam,kiedys moze pokaze,Twoj przy moim to istne dzielo sztuki!!! Nie dosc,ze wyszedl okropnie krzywy,wygladal jak gniazdo dla ptakow,to pomalowalam go farba do malowania kaloryferow hahahaaha.. :):):)
OdpowiedzUsuńDzwonki wykorzystalas rewelacyjnie ,piekny wazonik Ci wyszedl :)
A ja porobilam juz troszke tulipanow z Twojego kursiku,dorobie tylko jakis wazonik i pokaze ;-) :):)
Izunia to czekamy na zdjęcia tulipanów :)
UsuńŚwietny kosz-kielich i śliczne kwiaty. Dobrze też widzieć, że nie tylko mi plecenia koszyczków idzie / szło pod górkę. Mimo iż wychodzą krzywe cały czas próbuję i z koszyczka na koszyczek wychodzą coraz lepiej :D
OdpowiedzUsuńOj kochana chyba wszystkie miałyśmy na początku pod górkę :)))
UsuńMuszę przyznać, że pomysł z wykorzystaniem dzwonków jest nietuzinkowy. Genialny wręcz!
OdpowiedzUsuńTa piękna zieleń, aż Wiosną zapachniało. Może przegna w końcu ten śnieg...
Pozdrawiam :)
Dziękuję :)) Powiem Ci, że u nas w Krakowie już widziałam pierwsze zielone pączki na drzewach, więc wiosna już blisko :))
UsuńPomysł z wykorzystaniem dzwonków świetny. Jak zrobiłam pierwszą osłonkę na doniczkę to nie mogłam ściągnąć doniczki, jeszcze ją mam.
OdpowiedzUsuń